wtorek, 28 października 2014

7. A ich piękna historia mogłaby się nigdy nie kończyć.

   - Co? - zapytałem obojętnie, kryjąc swoje uczucia, nie dzwonili do mnie odkąd wyjechałem.
   - Jesteś gotowy?
   - Tak, jestem - odpowiedziałem szybko. - 'Mam się bać?' - pomyślałem.
   - Lecimy. Do. Stanów. Zjednoczonych.! - wypiszczał te słowa.
   USA? Nie, nie wierzę...
   - To niemożliwe - szepnąłem.
   - Możliwe, Nathan, możliwe! A teraz uważaj... LOS ANGELES!!!
   - LA? Żartujesz sobie?
   - To nie wszystko.
   - Uważasz, że możesz mnie bardziej zaskoczyć?
   - Własne reality show - rzucił niby od niechcenia.
   - Nie... Żartujesz, teraz na pewno żartujesz. Tom, ja nie lubię żartów... - pokręciłem głową, opierając się o ścianę.
   - To nie żart, Nathan, Ameryka nasza! - byłem pewien, że skakał wtedy z radości. - Zbieraj się powoli, masz 4 dni.
   - Dzięki za... Szansę?
   - Teraz chyba Ty żartujesz, przecież bez Ciebie byśmy nie polecili.
   - Nieważne, dziękuję - uśmiechnąłem się, po czym pożegnałem się z Thomasem.
   Odwróciłem głowę w stronę Jessici. Stała na środku salonu, z szeroko otwartymi oczami.
   - Los Angeles? - wyszeptała.
   - Los Angeles - powtórzyłem, potwierdzając i otworzyłem ramiona, aby złapać blondynkę i okręcić ją dookoła.
   - Jestem z Was taka dumna! - pisnęła uradowana. - Ale... - przygryzła nerwowo wargę. - Kiedy?
   - Za 4 dni - odpowiedziałem.
   - A na ile? - nie znałem odpowiedzi na to pytanie.
   No właśnie, na ile? Jak długo tam będę? Co z tym całym reality show? Jak to w ogóle będzie wyglądać? Rozumiem, że to ważne, dla dobra zespołu, kariery... Ale czy na pewno chcę żyć przy kamerach?  I... Co ze Skyler? Moja mała Sky... Co będzie z nami? Zrobiliśmy duży krok do przodu. Za każdym razem myślę o niej. O jej perfekcji, o tym jak bardzo jestem nią zauroczony. Sam się gubię. Nie wiem gdzie jest ta wąska granica, pomiędzy zauroczeniem, a miłością. Mogę w kółko powtarzać, że ją kocham, mogę powtarzać, że to tylko zauroczenie, mogę powtarzać, że to przyjaźń. Ale tak na prawdę nie wiem. Nie jestem pewien. Wiem, że coś czuję i to uczucie jest bardzo mocne. Ale co to jest? Kocham, kocham, kocham... Nie, nie, nie. To nie jest możliwe. Przecież znamy się zbyt krótko. Przecież ja nie potrafię kochać, mój limit dawno się wyczerpał... Jedno jest pewne - tak bardzo jak kocham pizzę, tak bardzo chcę ją teraz zobaczyć. Ale jest już późno. - Moje myśli zaczynały mnie przytłaczać. Były jak awers i rewers. Tak bardzo sprzeczne.
   Swoją drogą ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem, że Jess zostawiła mnie samego, domyślając się, że nie dostanie odpowiedzi. Zacząłem cicho nucić "Golden", krążąc dookoła pomieszczenia.
   Potrzebuję, potrzebuję, potrzebuję... Sky, wyjdź z mojej głowy...
  Moje beznadziejne przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Pobiegłem je otworzyć. Tak, jak myślałem lub też tak, jak chciałem stała za nimi Skyler.  




 Kiedy śpieszyłem się w małym mieście,
Zapomniałem do Ciebie zadzwonić,
Brakuje mi wiedzy jak - Z tym bitem, który stworzyłem dla dwojga.



    - Hej znowu, Sky!
    - Hej! Mam małą prośbę.

    - Jaką?
    - Proszę, podaj mi rękę - uśmiechnęła się uroczo, wysuwając do mnie swoją dłoń. - Chciałabym Cię gdzieś zabrać.
    - Ty mnie? - zaśmiałem się cicho, splatając swoją rękę z jej.
    - Tak! Gwarantuję Ci, że nigdy tam nie byłeś.
    - Więc chodźmy - posłałem jej uśmiech, który odwzajemniła. 
    Zamknąłem za nami drzwi i odwróciłem się do dziewczyny. Wciąż trzymając się za ręce wyruszyliśmy. Chłodne, wieczorne powietrze delikatnie muskało nasze twarze. Ciemne włosy Sky rozwiewały kolejne podmuchy wiatru, jej oczy błyszczały, a uśmiech wydawał się piękniejszy niż zwykle. Dobrze, sprawa stała się prostsza, to zdecydowanie więcej niż zauroczenie. Słońce powoli zachodziło za horyzont, ofiarując nam ostatnie promienie. Kiedy zdawało się być nieco chłodniej, przyciągnąłem dziewczynę do siebie, zakładając rękę na jej ramię. Skyler rozejrzała się po ulicy, którą przemierzaliśmy, po czym pobiegła, ciągnąc mnie za sobą.
    - Tędy, chodźmy - wskazała skinięciem głowy uliczkę, którą mieliśmy podążać.
    - Więc chodźmy - roześmiałem się kolejny raz dzisiaj.
   Ludzie przechodzący obok spojrzeli na mnie dziwnie. Czy to przestępstwo spacerować z dziewczyną? 
   - To tam - szepnęła. 
   Minęliśmy ostatnie szare, londyńskie budynki na obrzeżach miasta. Przed nami rozpościerała się polana, a za nią las. Znałem to miejsce, ale nie chciałem psuć niespodzianki Skyler. Nawet nie zorientowałem się, że tak długo szliśmy.
    - Sky - postanowiłem podjąć temat, który mnie frustrował odkąd pojawiła się pierwszy raz w Gloucester. - Co ty tu właściwie robisz?
    - Ale o co chodzi?
    - Dlaczego jesteś w Gloucester?
    - Bo ty tu jesteś - odpowiedziała miękko.
    - Przyjechałaś tu dla mnie?
    - Tak - uśmiechnęła się słodko.
    I-DE-AL-NA. Spojrzałem na nią błyszczącymi szczęściem oczami. Wyciągnąłem do niej ręce, aby po chwili móc je ułożyć na jej talii. Szatynka natomiast zaplotła swoje ręce na moim karku i patrzyła mi prosto w oczy, skanując ich zieleń swoim niezwykłym wzrokiem. Minęło kilka minut zanim którekolwiek z nas odważyło się przerwać ten niezwykły kontakt.
    - Podoba Ci się tutaj?- zapytała dziewczyna, nie odsuwając się nawet na centymetr.
    - Jest pięknie - odpowiedziałem, pochylając głowę bliżej niej. 
    Przeniosłem spojrzenie z jej hipnotyzujących, dziś szarych tęczówek na różowe, lekko rozchylone wargi. Przybliżyłem się bardziej, łącząc nasze usta w perfekcyjnym pocałunku. Szatynka przeniosła swoją dłoń na moje włosy, delikatnie je gładząc, a moja ręką zaczęła przesuwać się w górę i w dół dopóki pocałunek się nie skończył. Uśmiechnąłem się, czując się jakby ktoś wewnątrz mnie właśnie wypuścił stado kolorowych, pięknych motyli. Skyler oparła głowę na moim ramieniu, przykrywając zarumienione policzki włosami. Wyglądała tak słodko, że chciałem zatrzymać tą chwilę już na zawsze. Ona była najcudowniejszą osobą jaką poznałem. Ja byłem... Nie chciałbym nawet wspominać jaki byłem. Ona mnie zmieniła. A my razem to najperfekcyjniejsze połączenie we wszechświecie.



Jesteśmy sami tej nocy,
Może spróbujesz zrozumieć moje serce?
Jesteśmy sami tej nocy,
Może spróbujesz zrozumieć moje serce?



___________________________________________
wiem, spóźniony, przepraszam.
niedługo 2K wyświetleń!
dziękujemy!

ps. okay. sprawa nie jest fajna.
6 głosów w ankiecie; 1 komentarz.

jeszcze raz.
 6 głosów w ankiecie; 1 komentarz.
proszę, komentujcie.

ily, Kit Kat x
 

 

czwartek, 16 października 2014

6. A wszystko ma swój początek...

   Moje życie, moje sprawy. Każde życie jest szkołą, szkołą dobra, miłości a także pokus. W życiu młodych słyszy się "To moje życie, nie twoje. Odwal się!". Jednak po przemyśleniach psychicznie potrzebujemy podparcia drugiej osoby. Moja siostra ma chłopaka. Moja kruszynka, gwiazdka, słodziutka wkroczyła w życie. Ma przecież 18 lat. Pora przeprowadzić rozmowę z nią i tym jej chłoptasiem. Wracając do Skyler od kilku dni się z nią nie spotkałem. Tęsknię.  nią. To dziwne, że brak kontaktu z osobą powoduje braki. Mama w pracy, Jess wyszła gdzieś z koleżankami jestem sam. Pora odwiedzić mój stary park na obrzeżach miasta. Gdy byłem mały uwielbiałem tam przebywać. Cisza, spokój, brak kontaktu z ludźmi, szum drzew i szum
srebrzystego strumienia. I pomyśleć, że rok temu nie umiałem wytrzymać w miejscu pozbawionym cywilizacji, ruchu i zabawy. W codziennym życiu nie łapiemy chwil ważnych. Małych ale ważnych...


Wszystkie te światła gasną, kiedy wślizguję się w przestrzeń
   Zażarta walka ze wszystkimi kurtynami,
 życie rozdzierające się w szwach 
Chwila, ja nigdy nie chciałem tu być
  Tak jak walka we śnie
                                                             zamieniająca życie w koszmar                                                            
  Jeśli to się rozpadnie, na pewno to odtworzę 
  Jasne światła zielenią 
                                                            To jest gorsze niż się wydaje                                                            
Chwila, ja nigdy nie chciałem tu być
Tak jak walka we śnie, zamieniająca życie w koszmar
Aby przetrwać, zapomnę o tobie
W miejscu gdzie czujesz się samotny
                                                       Na rogu, gdzie jest ta chwila                                                        
I ta twarz, którą chciałeś przypisać duchowi
Chwila, ja nigdy nie chciałem tu być
Tak jak walka we śnie
zamieniająca życie w koszmar


   Wsłuchałem się w szum wody i myślałem o moim życiu - karierze, rodzinie, miłości. Miłość to piękne uczucie, które darzone jest przez nas dla drugiej osoby. Druga osoba... Kim ona dla mnie jest? Rezolutna, piękna, zabawna i tajemnicza...- Skyler. Tak, to jest moja druga połowa. Dziewczyna, która zmieniła moje życie na lepsze... sprawia, że najgorszy dzień staje się piękny gdy ONA jest przy mnie.
  Z zamyślenia wyrwał mnie ukochany, znajomy głos, tak bardzo potrzebny mi w tamtej chwili głos...
  - Witaj Nathan - powiedziała Sky.
  - Witaj Skyler, cieszę się, że jesteś! - odpowiedziałem radośnie.
  - Też się cieszę - uśmiechnęła się.
   Jaki ona ma piękny uśmiech - delikatny, ale wyrazisty. Jedno podniesienie kącików ust daje mi tyle szczęścia. Parę miesięcy wcześniej pomyślałbym, że to głupie. Ale co jest głupiego w miłości?
  - Miło mi cię widzieć - odezwałem się znów, nie wiedząc co powiedzieć. Jednak ona wiedziała, ona zawsze umiał znaleźć temat.
  - Co robisz w tej części parku? Przecież nikogo tu nie ma. Myślałam, że taka gwiazda jak ty lubi być w centrum uwagi - zaśmiała się ze swojej uwagi.
   Jej śmiech był niesamowity. Piękny. Cała ona była cudowna!
  - Pięknie dziś wyglądasz!
   Dziewczyna na głowie miała niedbałego koczka, jej blada cera idealnie podkreślała duże niebieskie oczy. Miała na sobie błękitną, zwiewną sukienkę lekko przed kolano ze wstążką w pasie, która perfekcyjnie podkreślała jej talię.
  - Dziękuję. Ty też nieźle wyglądasz.
  - Skyler... Masz może chłopaka? - zadałem głupie pytanie, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
   O takie rzeczy pyta się jak ma się te 15 lat, a nie 20! Co ja narobiłem!? Pomyśli, że jestem nachalny!
Zapewne ma, który chłopak nie chciałby mieć takiej dziewczyny!?
 - Nie, Nath. Jestem wolna.A ty masz kogoś? Jesteś sławny pewnie nie możesz opędzić od dziewczyn?
   Uff, nie ma chłopaka jestem krok do przodu. Powiedziałem 'nie', a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jestem szczęśliwy!


                                                         Kiedy świt nadchodzi
                                                            Czy to czujesz?
                                                      Zostaw swoją torbę kości
                                                              Pod łóżkiem
                                                          Wszystko jest jak
                                                              Powinno być
                                                            Odchodzę teraz
                                                             Jak powinnam

                                                    Nie ma mowy, nie ma mowy
                                              Nie nigdy nie powinniśmy o tym mówić
                                                     Nie ma mowy, nie ma mowy
                                             Nie nigdy nie powinniśmy znów rozmawiać
                                                     Nie ma mowy, nie ma mowy
                                              Nie nigdy nie powinniśmy o tym mówić
                                                       Nie ma mowy, nie ma mowy

                                                            Kiedy zapada noc
                                                                     Śpisz?
                                                           Wszystko co zrobiłeś
                                                          Będzie cię nawiedzało
                                                       Jedyne co możemy zrobić
                                                             To uśmiechnąć się
                                                         Będzie tak przez chwilę




  - Która godzina? - zapytała.
  Spojrzałem na zegarek na swojej lewej ręce.
  - Za piętnaście piąta - odpowiedziałem, zgodnie z prawdą.
  - Tak późno!? Przepraszam, Nathan, ale muszę iść - powiedziała i stanęła na czubkach swych palców, by pocałować mnie w policzek. Po chwili zniknęła za drzewami. Tak to jest ONA.
   Po powrocie do domu nie byłem sam, w salonie siedziała moja Jess całująca się z tym samym blondynem. Nie no tego już za wiele! Spróbuje mi ją skrzywdzić, to pożałuje! Po naszej nocnej rozmowie stwierdzam, iż chłopak się mnie boi. Ach, ta dzisiejsza młodzież.
  - Ykhym... - chrząknąłem Para zakochańców oderwała się od siebie. Ich miny były bezcenne.
  - Nathan! - krzyknęła moja siostra.
  - Cooo? - zapytałem rozbawiony.
  - To! Mogłeś jakoś zawiadomić mnie o tym, że wszedłeś! - powiedziała wkurzona.
  - Przecież to zrobiłem, ale widać, że przyszedłem w porę! Gdybyś tylko widziała wasze miny! - parsknąłem.
  - Weź!
  - A gdzie on jest? - byliśmy tak zajęci swoją kłótnią, że nie zauważyliśmy, kiedy wyszedł.
  - No i widzisz co narobiłeś?!
  - Jestem twoim starszym bratem, muszę cię chronić!
  - No jasne. Wiem, że się martwisz, ale kontrolując mnie zamykasz mi drogę na świat! - wykrzyczała.
  - Wygrałaś! Ale i tak z nim pogadam - oznajmiłem.
   Chwilę ciszy przerwał dźwięk przychodzącego połączenia. Wyjąłem telefon i odebrałem, przesuwając palcem po dotykowym ekranie.
  - Halo...? - zacząłem rozmowę.
  - Nathan... Muszę ci coś powiedzieć - w słuchawce usłyszałem głos Toma.
   Po co on do mnie dzwonił?
***
Hej!
Rozdział "trochę" spóźniony, ale jest :)
Wszystko przez nadmiar nauki
Rozdział był trochę pisany
Ale postaramy się wrócić do regularnego dodawania rozdziałów
Jak widzicie pojawiła się nowa zakładka "Zwiastun"
Powstał on wraz z założeniem bloga ale zwlekałyśmy z jego wstawieniem
Pod rozdziałem znajdziecie ankietę :))
Dziękujemy za komentarze :)