Czekałam całą noc, żebyś powiedział mi, czego chcesz
Powiedz mi, powiedz mi, że mnie potrzebujesz
Czekałam całą noc na Ciebie,
Oh, powiedz mi, co chcesz, tak
-
Co? - zapytałem obojętnie, kryjąc swoje uczucia, nie dzwonili do mnie
odkąd wyjechałem.
- Jesteś gotowy?
- Tak, jestem - odpowiedziałem szybko. - 'Mam się bać?' - pomyślałem.
- Lecimy. Do. Stanów. Zjednoczonych.! - wypiszczał te słowa.
USA? Nie, nie wierzę...
- To niemożliwe - szepnąłem.
- Możliwe, Nathan, możliwe! A teraz uważaj... LOS ANGELES!!!
- LA? Żartujesz sobie?
- To nie wszystko.
- Uważasz, że możesz mnie bardziej zaskoczyć?
- Własne reality show - rzucił niby od niechcenia.
- Nie... Żartujesz, teraz na pewno żartujesz. Tom, ja nie lubię żartów... - pokręciłem głową, opierając się o ścianę.
- To nie żart, Nathan, Ameryka nasza! - byłem pewien, że skakał wtedy z radości. - Zbieraj się powoli, masz 4 dni.
- Dzięki za... Szansę?
- Teraz chyba Ty żartujesz, przecież bez Ciebie byśmy nie polecili.
- Nieważne, dziękuję - uśmiechnąłem się, po czym pożegnałem się z Thomasem.
Odwróciłem głowę w stronę Jessici. Stała na środku salonu, z szeroko otwartymi oczami.
- Los Angeles? - wyszeptała.
- Los Angeles - powtórzyłem, potwierdzając i otworzyłem ramiona, aby złapać blondynkę i okręcić ją dookoła.
- Jestem z Was taka dumna! - pisnęła uradowana. - Ale... - przygryzła nerwowo wargę. - Kiedy?
- Za 4 dni - odpowiedziałem.
- A na ile? - nie znałem odpowiedzi na to pytanie.
No właśnie, na ile? Jak długo tam będę? Co z tym całym reality show? Jak to w ogóle będzie wyglądać? Rozumiem, że to ważne, dla dobra zespołu, kariery... Ale czy na pewno chcę żyć przy kamerach? I... Co ze Skyler? Moja mała Sky... Co będzie z nami? Zrobiliśmy duży krok do przodu. Za każdym razem myślę o niej. O jej perfekcji, o tym jak bardzo jestem nią zauroczony. Sam się gubię. Nie wiem gdzie jest ta wąska granica, pomiędzy zauroczeniem, a miłością. Mogę w kółko powtarzać, że ją kocham, mogę powtarzać, że to tylko zauroczenie, mogę powtarzać, że to przyjaźń. Ale tak na prawdę nie wiem. Nie jestem pewien. Wiem, że coś czuję i to uczucie jest bardzo mocne. Ale co to jest? Kocham, kocham, kocham... Nie, nie, nie. To nie jest możliwe. Przecież znamy się zbyt krótko. Przecież ja nie potrafię kochać, mój limit dawno się wyczerpał... Jedno jest pewne - tak bardzo jak kocham pizzę, tak bardzo chcę ją teraz zobaczyć. Ale jest już późno. - Moje myśli zaczynały mnie przytłaczać. Były jak awers i rewers. Tak bardzo sprzeczne.
Swoją drogą ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem, że Jess zostawiła mnie samego, domyślając się, że nie dostanie odpowiedzi. Zacząłem cicho nucić "Golden", krążąc dookoła pomieszczenia.
Potrzebuję, potrzebuję, potrzebuję... Sky, wyjdź z mojej głowy...
Moje beznadziejne przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Pobiegłem je otworzyć. Tak, jak myślałem lub też tak, jak chciałem stała za nimi Skyler.
Kiedy śpieszyłem się w małym mieście,
Zapomniałem do Ciebie zadzwonić,
Brakuje mi wiedzy jak - Z tym bitem, który stworzyłem dla dwojga.
- Hej znowu, Sky!
- Hej! Mam małą prośbę.
- Jaką?
- Proszę, podaj mi rękę - uśmiechnęła się uroczo, wysuwając do mnie swoją dłoń. - Chciałabym Cię gdzieś zabrać.
- Ty mnie? - zaśmiałem się cicho, splatając swoją rękę z jej.
- Tak! Gwarantuję Ci, że nigdy tam nie byłeś.
- Więc chodźmy - posłałem jej uśmiech, który odwzajemniła.
Zamknąłem za nami drzwi i odwróciłem się do dziewczyny. Wciąż trzymając się za ręce wyruszyliśmy. Chłodne, wieczorne powietrze delikatnie muskało nasze twarze. Ciemne włosy Sky rozwiewały kolejne podmuchy wiatru, jej oczy błyszczały, a uśmiech wydawał się piękniejszy niż zwykle. Dobrze, sprawa stała się prostsza, to zdecydowanie więcej niż zauroczenie. Słońce powoli zachodziło za horyzont, ofiarując nam ostatnie promienie. Kiedy zdawało się być nieco chłodniej, przyciągnąłem dziewczynę do siebie, zakładając rękę na jej ramię. Skyler rozejrzała się po ulicy, którą przemierzaliśmy, po czym pobiegła, ciągnąc mnie za sobą.
- Tędy, chodźmy - wskazała skinięciem głowy uliczkę, którą mieliśmy podążać.
- Więc chodźmy - roześmiałem się kolejny raz dzisiaj.
Ludzie przechodzący obok spojrzeli na mnie dziwnie. Czy to przestępstwo spacerować z dziewczyną?
- To tam - szepnęła.
Minęliśmy ostatnie szare, londyńskie budynki na obrzeżach miasta. Przed nami rozpościerała się polana, a za nią las. Znałem to miejsce, ale nie chciałem psuć niespodzianki Skyler. Nawet nie zorientowałem się, że tak długo szliśmy.
- Sky - postanowiłem podjąć temat, który mnie frustrował odkąd pojawiła się pierwszy raz w Gloucester. - Co ty tu właściwie robisz?
- Ale o co chodzi?
- Dlaczego jesteś w Gloucester?
- Bo ty tu jesteś - odpowiedziała miękko.
- Przyjechałaś tu dla mnie?
- Tak - uśmiechnęła się słodko.
I-DE-AL-NA. Spojrzałem na nią błyszczącymi szczęściem oczami. Wyciągnąłem do niej ręce, aby po chwili móc je ułożyć na jej talii. Szatynka natomiast zaplotła swoje ręce na moim karku i patrzyła mi prosto w oczy, skanując ich zieleń swoim niezwykłym wzrokiem. Minęło kilka minut zanim którekolwiek z nas odważyło się przerwać ten niezwykły kontakt.
- Podoba Ci się tutaj?- zapytała dziewczyna, nie odsuwając się nawet na centymetr.
- Jest pięknie - odpowiedziałem, pochylając głowę bliżej niej.
Przeniosłem spojrzenie z jej hipnotyzujących, dziś szarych tęczówek na różowe, lekko rozchylone wargi. Przybliżyłem się bardziej, łącząc nasze usta w perfekcyjnym pocałunku. Szatynka przeniosła swoją dłoń na moje włosy, delikatnie je gładząc, a moja ręką zaczęła przesuwać się w górę i w dół dopóki pocałunek się nie skończył. Uśmiechnąłem się, czując się jakby ktoś wewnątrz mnie właśnie wypuścił stado kolorowych, pięknych motyli. Skyler oparła głowę na moim ramieniu, przykrywając zarumienione policzki włosami. Wyglądała tak słodko, że chciałem zatrzymać tą chwilę już na zawsze. Ona była najcudowniejszą osobą jaką poznałem. Ja byłem... Nie chciałbym nawet wspominać jaki byłem. Ona mnie zmieniła. A my razem to najperfekcyjniejsze połączenie we wszechświecie.
- Jesteś gotowy?
- Tak, jestem - odpowiedziałem szybko. - 'Mam się bać?' - pomyślałem.
- Lecimy. Do. Stanów. Zjednoczonych.! - wypiszczał te słowa.
USA? Nie, nie wierzę...
- To niemożliwe - szepnąłem.
- Możliwe, Nathan, możliwe! A teraz uważaj... LOS ANGELES!!!
- LA? Żartujesz sobie?
- To nie wszystko.
- Uważasz, że możesz mnie bardziej zaskoczyć?
- Własne reality show - rzucił niby od niechcenia.
- Nie... Żartujesz, teraz na pewno żartujesz. Tom, ja nie lubię żartów... - pokręciłem głową, opierając się o ścianę.
- To nie żart, Nathan, Ameryka nasza! - byłem pewien, że skakał wtedy z radości. - Zbieraj się powoli, masz 4 dni.
- Dzięki za... Szansę?
- Teraz chyba Ty żartujesz, przecież bez Ciebie byśmy nie polecili.
- Nieważne, dziękuję - uśmiechnąłem się, po czym pożegnałem się z Thomasem.
Odwróciłem głowę w stronę Jessici. Stała na środku salonu, z szeroko otwartymi oczami.
- Los Angeles? - wyszeptała.
- Los Angeles - powtórzyłem, potwierdzając i otworzyłem ramiona, aby złapać blondynkę i okręcić ją dookoła.
- Jestem z Was taka dumna! - pisnęła uradowana. - Ale... - przygryzła nerwowo wargę. - Kiedy?
- Za 4 dni - odpowiedziałem.
- A na ile? - nie znałem odpowiedzi na to pytanie.
No właśnie, na ile? Jak długo tam będę? Co z tym całym reality show? Jak to w ogóle będzie wyglądać? Rozumiem, że to ważne, dla dobra zespołu, kariery... Ale czy na pewno chcę żyć przy kamerach? I... Co ze Skyler? Moja mała Sky... Co będzie z nami? Zrobiliśmy duży krok do przodu. Za każdym razem myślę o niej. O jej perfekcji, o tym jak bardzo jestem nią zauroczony. Sam się gubię. Nie wiem gdzie jest ta wąska granica, pomiędzy zauroczeniem, a miłością. Mogę w kółko powtarzać, że ją kocham, mogę powtarzać, że to tylko zauroczenie, mogę powtarzać, że to przyjaźń. Ale tak na prawdę nie wiem. Nie jestem pewien. Wiem, że coś czuję i to uczucie jest bardzo mocne. Ale co to jest? Kocham, kocham, kocham... Nie, nie, nie. To nie jest możliwe. Przecież znamy się zbyt krótko. Przecież ja nie potrafię kochać, mój limit dawno się wyczerpał... Jedno jest pewne - tak bardzo jak kocham pizzę, tak bardzo chcę ją teraz zobaczyć. Ale jest już późno. - Moje myśli zaczynały mnie przytłaczać. Były jak awers i rewers. Tak bardzo sprzeczne.
Swoją drogą ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem, że Jess zostawiła mnie samego, domyślając się, że nie dostanie odpowiedzi. Zacząłem cicho nucić "Golden", krążąc dookoła pomieszczenia.
Potrzebuję, potrzebuję, potrzebuję... Sky, wyjdź z mojej głowy...
Moje beznadziejne przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Pobiegłem je otworzyć. Tak, jak myślałem lub też tak, jak chciałem stała za nimi Skyler.
Kiedy śpieszyłem się w małym mieście,
Zapomniałem do Ciebie zadzwonić,
Brakuje mi wiedzy jak - Z tym bitem, który stworzyłem dla dwojga.
- Hej znowu, Sky!
- Hej! Mam małą prośbę.
- Jaką?
- Proszę, podaj mi rękę - uśmiechnęła się uroczo, wysuwając do mnie swoją dłoń. - Chciałabym Cię gdzieś zabrać.
- Ty mnie? - zaśmiałem się cicho, splatając swoją rękę z jej.
- Tak! Gwarantuję Ci, że nigdy tam nie byłeś.
- Więc chodźmy - posłałem jej uśmiech, który odwzajemniła.
Zamknąłem za nami drzwi i odwróciłem się do dziewczyny. Wciąż trzymając się za ręce wyruszyliśmy. Chłodne, wieczorne powietrze delikatnie muskało nasze twarze. Ciemne włosy Sky rozwiewały kolejne podmuchy wiatru, jej oczy błyszczały, a uśmiech wydawał się piękniejszy niż zwykle. Dobrze, sprawa stała się prostsza, to zdecydowanie więcej niż zauroczenie. Słońce powoli zachodziło za horyzont, ofiarując nam ostatnie promienie. Kiedy zdawało się być nieco chłodniej, przyciągnąłem dziewczynę do siebie, zakładając rękę na jej ramię. Skyler rozejrzała się po ulicy, którą przemierzaliśmy, po czym pobiegła, ciągnąc mnie za sobą.
- Tędy, chodźmy - wskazała skinięciem głowy uliczkę, którą mieliśmy podążać.
- Więc chodźmy - roześmiałem się kolejny raz dzisiaj.
Ludzie przechodzący obok spojrzeli na mnie dziwnie. Czy to przestępstwo spacerować z dziewczyną?
- To tam - szepnęła.
Minęliśmy ostatnie szare, londyńskie budynki na obrzeżach miasta. Przed nami rozpościerała się polana, a za nią las. Znałem to miejsce, ale nie chciałem psuć niespodzianki Skyler. Nawet nie zorientowałem się, że tak długo szliśmy.
- Sky - postanowiłem podjąć temat, który mnie frustrował odkąd pojawiła się pierwszy raz w Gloucester. - Co ty tu właściwie robisz?
- Ale o co chodzi?
- Dlaczego jesteś w Gloucester?
- Bo ty tu jesteś - odpowiedziała miękko.
- Przyjechałaś tu dla mnie?
- Tak - uśmiechnęła się słodko.
I-DE-AL-NA. Spojrzałem na nią błyszczącymi szczęściem oczami. Wyciągnąłem do niej ręce, aby po chwili móc je ułożyć na jej talii. Szatynka natomiast zaplotła swoje ręce na moim karku i patrzyła mi prosto w oczy, skanując ich zieleń swoim niezwykłym wzrokiem. Minęło kilka minut zanim którekolwiek z nas odważyło się przerwać ten niezwykły kontakt.
- Podoba Ci się tutaj?- zapytała dziewczyna, nie odsuwając się nawet na centymetr.
- Jest pięknie - odpowiedziałem, pochylając głowę bliżej niej.
Przeniosłem spojrzenie z jej hipnotyzujących, dziś szarych tęczówek na różowe, lekko rozchylone wargi. Przybliżyłem się bardziej, łącząc nasze usta w perfekcyjnym pocałunku. Szatynka przeniosła swoją dłoń na moje włosy, delikatnie je gładząc, a moja ręką zaczęła przesuwać się w górę i w dół dopóki pocałunek się nie skończył. Uśmiechnąłem się, czując się jakby ktoś wewnątrz mnie właśnie wypuścił stado kolorowych, pięknych motyli. Skyler oparła głowę na moim ramieniu, przykrywając zarumienione policzki włosami. Wyglądała tak słodko, że chciałem zatrzymać tą chwilę już na zawsze. Ona była najcudowniejszą osobą jaką poznałem. Ja byłem... Nie chciałbym nawet wspominać jaki byłem. Ona mnie zmieniła. A my razem to najperfekcyjniejsze połączenie we wszechświecie.
Jesteśmy sami tej nocy,
Może spróbujesz zrozumieć moje serce?
Jesteśmy sami tej nocy,
Może spróbujesz zrozumieć moje serce?
___________________________________________
wiem, spóźniony, przepraszam.
niedługo 2K wyświetleń!
dziękujemy!
ps. okay. sprawa nie jest fajna.
6 głosów w ankiecie; 1 komentarz.
jeszcze raz.
6 głosów w ankiecie; 1 komentarz.
proszę, komentujcie.
ily, Kit Kat x
Może spróbujesz zrozumieć moje serce?
Jesteśmy sami tej nocy,
Może spróbujesz zrozumieć moje serce?
___________________________________________
wiem, spóźniony, przepraszam.
niedługo 2K wyświetleń!
dziękujemy!
ps. okay. sprawa nie jest fajna.
6 głosów w ankiecie; 1 komentarz.
jeszcze raz.
6 głosów w ankiecie; 1 komentarz.
proszę, komentujcie.
ily, Kit Kat x